Przepis zaczerpnęłam od Trufelka z blogu Trufelkowe Inspiracje postanowiłam zrobić je identycznie jak ona...
Wyszły cudowne! No i ile przygód było przy ich robieniu!
Mój mini piekarnik był za mały na blaszkę na mini muffinki i musiałam upiec je pod ukosem, w międzyczasie szybko je przewrucić żeby nie były krzywe hehe
Liona nie rozgniotłam tylko pokroiłam w kostkę i w każdej muffince był kawałek.
W czasie pieczenia zaglądam do piekarnika i krzyczę: AAAAA RATUNKU WULKANY!!! Na samym czubku zrobiła się dziurka i przez nią wylatywał KARMEL!
W smaku były pyszne, zniknęły w mgnieniu oka.
Co potrzebowałam?
3/4 szklanki mąka pszenna,
2 łyżki w proszku czekolada aero,
1/3 łyżeczki kawa,
odrobina Sól,
0,5 łyżeczki proszek do pieczenia,
0,5 łyżeczki soda oczyszczona Prymat,
2 łyżki masło,
1 szt baton LION w białej czekoladzi,
1 szt jajko,
0,5 szklanki mleko,
10 tabletek słodzik
Słodzik rozpuścić w 0,5 kieliszka ciepłej wody, ostudzić.
Batona Liona podzielić na 16 kwadracików.
Wszystkie składniki (oprucz LIONA) wymieszać w robocie kuchennym. Następnie dodać LIONA i wymieszać łyżką.
Do mini foremki na muffinki włożyć papilotki i nakładać ciasto tak by w każdym był kawałek LIONA.
Włożyć muffinki do piekarnikka nagrzanego do 200 stopni, po 10 minutach zmniejszyć na 180 i zostawić jeszcze na 10.
W czasie pieczenia muffinki powinny wybuchać karmelem ze środka :D
o, kiedyś to był mój ulubiony baton! :D podobają mi się te muffiny!
OdpowiedzUsuńBaton też pyszny sam w sobie :) Ale powiem szczerze, że przeżyłam pozytywny szok zjadając te muffinki... Spróbuj koniecznie!
OdpowiedzUsuńbombowa niespodzianka:D szybko znikają czyli musza byś smaczne:)
OdpowiedzUsuńale przygody! Uwielbiam zabawę w kuchni, więc chyba skusze się na te muffiny;D
OdpowiedzUsuńAle wyglądają pysznie;)
hehe, przygody miałaś niezłe, ale wyglądają bardzo smakowicie, myślę, że to wynagradza wszystko ;)
OdpowiedzUsuńale pysznosci, mniam mniam:)
OdpowiedzUsuń