Panini, większości kojarzy się ta nazwa z Włoskim sandwich'em, jednak są to również bułeczki (trochę jak ciabatty tyle że mniejsze). Przepis widziałam kiedyś na blogu Moje Wypieki i pewnie bułeczki robione wg przepisu na tym blogu są równie dobre tyle, że ich proces robienia był zbyt długi, a ja bułeczek potrzebowałam na już. Więc trochę go zmieniłam, coś dodałam, coś odjęłam i zrobiłam szybkie, chrupiące panini...
Co potrzebowałam?
0,5 kg mąka pszenna1 kubek ciepłej woda
15 g drożdże
1/4 kubka ciepłego mleko 3,2%
1 łyżka oliwa z oliwek
0,5 płaskiej łyżki sól
Panini można (ale nie trzeba) zacząć robić wieczorem.
Ciepłą wodę dobrze wymieszać w głębokiej miseczce z mlekiem, drożdżami i łyżką mąki. Przykryć miskę ściereczką i zostawić w lodówce na całą noc. - ja zmieszałam te składniki i zostawiłam na godzinę w ciepłym miejscu na godzinę.
Po pierwszym etapie (czy będzie to powolne wyrastanie ciasta w nocy w lodówce czy przez godzinę w ciepłym miejscu) dodać resztę mąki, sól, oliwę z oliwek i bardzo dobrze i dość długo wyrabiać ciasto. Przykryć ścierką i zostawić na godzinę do podwojenia objętości ciasta.
Jak ciasto podwoi swoją objętość, wyrobić je i przełożyć na oprószony mąką blat, rozwałkować na grubość około 2 cm, jak ciasto będzie się przyklejało do wałka podsypać mąką. Przykryć ściereczką i zostawić na godzinkę do wyrośnięcia.
Po tym czasie lekko rozwałkować ciasto i pokroić w kwadraciki takie około 5x5 cm. Kłaść na papier do pieczenia położony na blaszkę, następnie przykryć bułeczki do lekkiego wyrośnięcia na około 20 min.
Po tym czasie wstawić do piekarnika nagrzanego do 220 stopni i piec przez 15 min. My w naszym piekarniku nie mamy pary, a w czasie pieczenia najlepiej bułeczki lekko zwilżyć aby skórka była fajna chrupiąca, używamy do tego zwykłego spryskiwacza co jakiś czas psikając do piekarnika kilka razy (na czas pieczenia można również włożyć do piekarnika naczynko z gotującą się wodą- funkcja pary jak nic!)
Jest i buła! :) Pysznie wyglądają, taką ciepłą bym zjadła z samym masełkiem, mniam! Mam wolny weekend chyba pokuszę się na wyrób takich :))
OdpowiedzUsuńświeżutkie bułeczki..mmmm :)
OdpowiedzUsuńPyszne ,lubię....
OdpowiedzUsuńZgrabniutkie te bułeczki... :))
OdpowiedzUsuńsmacznie, bardzo lubię domowe pieczywo:)
OdpowiedzUsuńŚwieże bułeczki z masłem to przecież klasyka polskiej kuchni, jakie tam panini kochani, po co je tak nazywać, to najlepsze mleczne buły.Tę górkę ponad słój chetnie bym zgarnęła na śniadanie.
OdpowiedzUsuńJedną poproszę na śniadanie...uwielbiam z miodem i masłem:))
OdpowiedzUsuńChętnie spróbuję Twojej wersji:-)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie! Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuń