Oczywiście, że już otwieramy nasze przetwory, przecież po to je robiliśmy żeby zimą je zjadać :)
Jeżeli chodzi o grzybki to najbardziej lubię te małe i jak znajduję takiego w lesie to mówię to niego: Ty mały pójdziesz do słoiczka.
Co potrzebowałam?
250 g najlepiej małych prawdziwków (może być wg uznania, jak kto lubi)
2 małe cebule
6 liści laurowych
6 kulek ziela angielskiego
400 ml wody
1 płaska łyżka cukru
1/3 kubka octu
1 łyżeczka soli
1 średnia marchew
Przygotować małe słoiczki na grzybki.
Grzybki oczyścić i wrzucić do wrzącej wody z odrobiną soli, gotować 5 minut. Odcedzić.
W drugim garnku zagotować wodę z solą, cukrem, liściem laurowym, zielem angielskim. Jak woda będzie się gotować wrzucić marchewkę obraną pokrojoną w krążki i cebulę pokrojoną w piórka, gotować 2 minuty, łyżką cedzakową wybrać cebulę i marchewkę włożyć część na dno słoiczków, następnie grzybki i resztę marchewki i cebulki na wierzch.
Zalewę zdjąć z ognia, dolać octu i od razu zalewać słoiczki, do każdego włożyć po jednym liściu laurowym i zielu angielskim (może być jedna lub dwie kulki). Zakręcić i odwrócić do góry dnem. Jeśli słoiczki się nie zassają trzeba je będzie pasteryzować.
Gotowe do jedzenia najlepiej po tygodniu.
Grzybki oczyścić i wrzucić do wrzącej wody z odrobiną soli, gotować 5 minut. Odcedzić.
W drugim garnku zagotować wodę z solą, cukrem, liściem laurowym, zielem angielskim. Jak woda będzie się gotować wrzucić marchewkę obraną pokrojoną w krążki i cebulę pokrojoną w piórka, gotować 2 minuty, łyżką cedzakową wybrać cebulę i marchewkę włożyć część na dno słoiczków, następnie grzybki i resztę marchewki i cebulki na wierzch.
Zalewę zdjąć z ognia, dolać octu i od razu zalewać słoiczki, do każdego włożyć po jednym liściu laurowym i zielu angielskim (może być jedna lub dwie kulki). Zakręcić i odwrócić do góry dnem. Jeśli słoiczki się nie zassają trzeba je będzie pasteryzować.
Gotowe do jedzenia najlepiej po tygodniu.
Jestem grzybiarą...uwielbiam polować na grzybki w lesie: te małe do octu, te duże do suszenia lub zamrażam. W zimie jak znalazł....
OdpowiedzUsuńW ubiegłym sezonie trafiały się naprawdę duże okazy borowików....Kurczę, chcę do lasu...na grzyby...!!!
najlepsze na imprezę:)
OdpowiedzUsuńno ja w tym roku grzybkow nie robilam ale moze za rok :)
OdpowiedzUsuńDopiero niedawno się do nich przekonałam i od tamtej pory bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTak, teraz nasze zapasy są bezcenne:-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie grzybki :)
OdpowiedzUsuń